Trociny K. Vargi – moja subiektywna opinia

Jakiś czas temu kupiłam „Trociny” Krzysztofa Vargi. Przyznam szczerze, że do zakupu skłonił mnie „Gulasz z turula”, który czytałam kiedyś w szpitalu i który bardzo mi się podobał. Również opis na okładce brzmiał zachęcająco, więc pozwolę sobie go zacytować: „Najnowsza powieść Krzysztofa Vargi to brawurowy pamflet na współczesność. Razem z głównym bohaterem, pięćdziesięcioletnim komiwojażerem kursującym po Polsce, możemy popastwić się nad wszystkim, co na co dzień doprowadza nas do szału – pasażerami PKP, smrodem na klatce schodowej, szkoleniami integracyjnymi i modną młodzieżą w kawiarniach. Piotr sączy jad nienawiści i bezlitośnie obnaża słabostki i śmieszności współczesnego Polaka. Tworzy pełnokrwiste i przeraźliwie wierne portrety toksycznych rodziców, pazernej byłej żony, żałosnych nuworyszy, miłośników kebabów i korporacyjnych wymoczków. Jest to obraz zniekształcony, karykaturalny i nieodparcie śmieszny. „Trociny” to prozatorski majstersztyk – znakomita, cyniczna i błyskotliwa rozrywka na najwyższym poziomie, nie tylko dla socjopatów. Ku przestrodze…” – koniec cytatu. Książka poleżała trochę na półce, bo musiała poczekać na swoją kolejkę, a później zaczęłam ją czytać... Przyznam szczerze: to była najdłużej czytana przeze mnie książka. „Lalka” czy nawet razem potraktowana „Trylogia” się nie umywa. Zaczęłam szybko, a później było coraz wolniej i z coraz większym niedowierzaniem i niesmakiem. Nie wiem kto napisał ten opis zamieszczony na okładce, ale powiem tak: autor rzeczywiście pastwi się nad wszystkim co doprowadza go do szału, sączy jad nienawiści, obnaża wiele słabostek i śmieszności współczesnego Polaka, tworzy obraz zniekształcony, karykaturalny… To by było to z czym mniej-więcej się zgadzam. Czy obraz ten jest śmieszny? Hmm… Znajdą się tam jakieś pojedyncze śmieszne zdania, ale jeśli ktoś chce przeczytać tę książkę, żeby się pośmiać, rozluźnić po ciężkim dniu pracy, to się srodze rozczaruje, no chyba, że ma baaardzo szczególne poczucie humoru. To co na pewno autor próbuje zrobić to sprawić, żeby czytelnik powiedział sobie: racja też tak myślę. Przynajmniej mniej więcej i wpaść w pułapkę utyskiwań, narzekań i nienawiści. 

Dobrnęłam do końca, bo tak już mam. Ale na pewno nie jest to książka, do której kiedyś wrócę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *