Młody

Ostatnio Młody przyniósł piątkę z polskiego, co jest ewenementem na skalę roczną. A ponieważ kilka dni wcześniej narzekał, że jak dostanie pałę to ma szlaban na komputer, a jak piątkę, to tylko pochwałę, więc postanowiłam „naprawić” to jego negatywne odczucie, że nasze metody wychowawcze zbiegają się do kija i podarować mu marchewkę. Tym bardziej, że zbiegło się to z Mikołajkami. Powiedziałam mu więc, że właśnie wybieram się na zakupy i jeśli chce to może iść ze mną i wybrać sobie coś (w granicach rozsądku) w nagrodę za tę piątkę i jednocześnie jako dodatek do Mikołaja, który miał przyjść następnego dnia. O dziwo, Młody wyraził ochotę pójścia na zakupy, co jest wydarzeniem równie rzadko spotykanym co piątka z polskiego. Powiedział, że chciałby zabawkę, bo już dawno nie dostał żadnej. Jasne, że nie dostał, bo ostatnio twierdził, że jest już za stary na zabawki i nawet wstydzi się je kupować. No ale dobra, poszliśmy. Młody był tak zaabsorbowany chęcią nabycia czegoś, że po odwiedzeniu dwóch sklepów, w których jak się okazało były tylko zabawki dla „małych dzieci”, zaczął przyglądać się kolorowej wystawie sklepu i wybierać towar. Kiedy podeszłam okazało się, że to sklep wędkarski i raczej zabawek tam nie dostanie, chociaż niektóre wabiki wyglądały rzeczywiście fajnie i kolorowo. Po moim stwierdzeniu, że ok, synu, mogę ci to  kupić, a po dziadku została nam jeszcze wędka, więc złapiesz mamie jakąś rybę (Młody ryb nie konsumuje), nastąpiło oburzenie, że ryby też chcą żyć i poszliśmy dalej. Ostatecznie wróciliśmy do domu z klockami lego… Młody uwielbia składać klocki, chociaż zwykle stwierdza, że lepiej byłoby ułożyć z nich coś innego i realizuje swoje koncepcje.

Orkan i inne prognozy pogody

Właśnie ze zdziwieniem usłyszałam o wichurach, które mają do nas przyjść. Ze zdziwieniem, bo póki co spokój i cisza. Nawet gałązki się nie ruszają. No zobaczymy, ile w tym prawdy. Poszukałam prognozy pogody na necie i według mądrych głów od klimatu w ciągu najbliższych dni ma wiać, padać i prószyć, a później mają przyjść siarczyste mrozy (nie wiem tylko jaka jest definicja „siarczystych mrozów” autorów, bo ostatnio gdzieś mówili o siarczystych mrozach w kontekście -5C)… No cóż, od jakiegoś czasu mam spory dystans wobec tego meteorologicznego czary-mary, bo albo u nas panuje jakiś wyjątkowy mikroklimat, albo jakoś te prognozy się nie spełniają, nawet jeśli chodzi o najbliższe 2 dni, a co dopiero na dłużej. Poza tym zdarzają się dziwne pomyłki. Wczoraj dla przykładu zadzwoniła do mnie mama z informacją, że w radio podawali, że u nas rano było -6C. Hmmm…. O 5:50 mój termometr pokazywał -1,6C więc ktoś tu się myli.

A wracając do prognozy, to tak się zastanawiam, gdyby miało im się sprawdzić czy nie umyć okien, póki temperatury na plusie, bo raz że są już przybrudzone, a dwa że miałabym sprawę załatwioną na święta. Bo niestety należę do ludzi, którzy bez względu na pogodę (mróz, śnieg, deszcz) muszą mieć na święta umyte okna. Jakoś chyba bym nie usiedziała spokojnie przy Wigilijnym stole wiedząc, że wszędzie nie jest pięknie i czyściutko. Takie skrzywienie i co zrobić. Mówienie, że świat się nie zawali, jeśli nie będzie gdzieś umyte czy uprzątnięte nic nie da. Ja to wiem, ale po prostu nie lubię „niedoróbek”.