Młody

Ostatnio Młody przyniósł piątkę z polskiego, co jest ewenementem na skalę roczną. A ponieważ kilka dni wcześniej narzekał, że jak dostanie pałę to ma szlaban na komputer, a jak piątkę, to tylko pochwałę, więc postanowiłam „naprawić” to jego negatywne odczucie, że nasze metody wychowawcze zbiegają się do kija i podarować mu marchewkę. Tym bardziej, że zbiegło się to z Mikołajkami. Powiedziałam mu więc, że właśnie wybieram się na zakupy i jeśli chce to może iść ze mną i wybrać sobie coś (w granicach rozsądku) w nagrodę za tę piątkę i jednocześnie jako dodatek do Mikołaja, który miał przyjść następnego dnia. O dziwo, Młody wyraził ochotę pójścia na zakupy, co jest wydarzeniem równie rzadko spotykanym co piątka z polskiego. Powiedział, że chciałby zabawkę, bo już dawno nie dostał żadnej. Jasne, że nie dostał, bo ostatnio twierdził, że jest już za stary na zabawki i nawet wstydzi się je kupować. No ale dobra, poszliśmy. Młody był tak zaabsorbowany chęcią nabycia czegoś, że po odwiedzeniu dwóch sklepów, w których jak się okazało były tylko zabawki dla „małych dzieci”, zaczął przyglądać się kolorowej wystawie sklepu i wybierać towar. Kiedy podeszłam okazało się, że to sklep wędkarski i raczej zabawek tam nie dostanie, chociaż niektóre wabiki wyglądały rzeczywiście fajnie i kolorowo. Po moim stwierdzeniu, że ok, synu, mogę ci to  kupić, a po dziadku została nam jeszcze wędka, więc złapiesz mamie jakąś rybę (Młody ryb nie konsumuje), nastąpiło oburzenie, że ryby też chcą żyć i poszliśmy dalej. Ostatecznie wróciliśmy do domu z klockami lego… Młody uwielbia składać klocki, chociaż zwykle stwierdza, że lepiej byłoby ułożyć z nich coś innego i realizuje swoje koncepcje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *