Trochę techniki…

Od kiedy pamiętam zawsze słyszałam przysłowie: trochę techniki i się gubisz. A tak naprawdę często nie chodzi o gubienie się tylko o to, że nie lubię hałasu wywoływanego przez wiele urządzeń, np. wolę wyszlifować coś ręcznie papierem ściernym niż włączać hałasującą niemiłosiernie szlifierkę, wolę używać wkrętarki tam gdzie to jest możliwe, zamiast wiertarki, a śrubokręta zamiast wkrętarki itd. Przyznaję, że czasem wynika to też z niechęci do czytania instrukcji. Nawet uruchamiając pierwszy raz urządzenia w stylu pralka, potrafię szybciutko odszukać w instrukcji tabelę z zaleceniami programu i temperatury, ale już wszelkie „wariacje” w ustawieniach, które aby poznać musiałabym zagłębić się w tę lekturę, są mi obce. Podobnie z ustawieniami wszelkich sprzętów audio w domu – nie daj Bóg, żeby trzeba było coś wyregulować, poza „ciszej” i „głośniej”. Nie lubię i tyle. Moja niechęć do przeładowania domu sprzętami, zwłaszcza tymi, które hałasują, uwidoczniła się też na zmywarce, której do tej pory nie mam. Zwykle mi to nie przeszkadza – dwa razy dziennie pomyję naczynia, a dzięki temu mam jedną szafkę więcej, którą musiałabym przeznaczyć na zmywarkę. Wszystko jest porządnie pomyte i wypłukane, a woda nie jest na tyle droga, żebym odczuła różnicę w cenie. Ostatnio jednak sporo obowiązków sprawiło, że w zlewie stały naczynia dłużej niż zwykle co spowodowało domowy konflikt. Postanowiłam więc przełamać się i kupić zmywarkę (jednocześnie ograniczając robienie zapasów). Przeraża mnie jednak ta niewielka ilość wody, którą producenci podają dla zmywania. Jak można w 6-9 litrach umyć i porządnie wypłukać naczynia z dość żrących, jak przypuszczam, substancji myjących. Bo silne muszą być, żeby chlapiąc domyły naczynia, które ja zwykle myję gąbką z czyścikiem… No zobaczymy. Przynajmniej pozbędziemy się powodu do kłótni. Przy okazji musimy trochę zreorganizować kuchnię, bo szafka, w której chcemy zamontować zmywarkę jest większa. Trzeba więc będzie kupić mniejszą, albo wpasować po bokach styropian, żeby bardziej jeszcze wygłuszyć… Oczywiście przy okazji planuję małą modernizację blatu kuchennego, a raczej tego co na nim 🙂 Bo po co mi teraz będzie suszarka? Chcę ją zlikwidować, opcjonalnie kupić mniejszą, a na jej miejsce wstawić ekspres do kawy, po wcześniejszym jego zakupie… W ramach tej reorganizacji po głowie chodzi mi też pomysł, żeby na kafle „założyć” panele szklane z grafiką, które mi się ostatnio bardzo podobają. Szafek zmieniać nie będę, bo są w bardzo dobrym stanie i jeszcze mi się nie znudziły, ale zmiana kafli mogłaby zupełnie odmienić wygląd kuchni. Tym bardziej, że nic nie trzeba kuć, tynkować, itd. Tak czy inaczej wyjdzie tak jak zwykle, że jeden zakup pociągnie za sobą kolejne. A Mój Drogi dziwi się, że jak kupię buty to muszę dokupić do nich pasujące ciuchy albo torebkę (albo na odwrót). Tak to już bywa.