Przed świętami
No to jesteśmy przed kolejnymi świętami, które – zgodnie z prognozami – mogą być zimne lub ciepłe 🙂 Moim zdaniem nieważne jaka będzie temperatura, byleby było słonecznie tak jak dziś. Od jutra ma się zachmurzyć, więc zastanawiam się czy nie wyjść dzisiaj z pracy jak najwcześniej i nie pędzić do domu umyć okna, bo nie wiadomo czy w przyszłym tygodniu to się uda, a że dzień coraz dłuższy, więc z 2-3 zdążyłabym machnąć zanim się ściemni.
Z „domowych” rzeczy – kupiłam ostatnio nowe doniczki do zamontowania przy oknach na zewnątrz i maciejkę, która marzyła mi się już w zeszłym roku. Pamiętam ten zapach z dzieciństwa. Zawsze mama sadziła maciejki w ogródku pod oknem, ale myślę, że w doniczce też urosną.
A co w pracy? Do pokoju socjalnego wstawiono kuchenkę mikrofalową no i się zaczęło. Dotychczas wszyscy chodzili do kuchni zrobić kawę czy herbatę, którą zabierali do pokojów i śniadania w zasadzie jadło się przy biurku, pracując, blogując, twittując albo buszując w innych miejscach w internecie. Teraz większość osób je w kuchni, prześcigając się w tym „co masz dziś”. Przypomniało mi się zaglądanie do kanapek między dzieciakami w młodszych klasach podstawówki 🙂 Tyle, że u nas nie ma zamieniania się. Ludzie przynoszą różnego rodzaju zapiekanki, zupy, robią parówki z serem albo tosty, przygrzewają ciasta, pizze czy nawet „pełne obiady” – mięso, ziemniaki i warzywa.
Z bardzo pocieszających rzeczy jest zmiana muzyki w naszym pokoju. Współpracowniczki w końcu dały sobie spokój z hinduską muzyką. Stwierdziły, że teraz będą się odchamiać (no cóż, najwyraźniej doszły już do swojego maksymalnego pułapu, jeśli muszą) i puszczają operetki. Właśnie słuchamy Carmen. Nie jestem jakąś zapaloną miłośniczką oper i operetek, ale ta muzyka mnie nie drażni, więc jest to zmiana zdecydowanie na plus.